piątek, 16 listopada 2012

8. A kiedy już ostatnia rana krwawić przestanie, a świat dla ciebie znowu otworzy ręce

Tamten dzień zaczął się dla Grzegorza normalnie. Patrycja przyszła do niego, jak zwykle, po południu. Jak zwykle w ostatnich dniach powitał ją pocałunkiem w policzek, na co ona, jak zwykle, odpowiedziała delikatnym uśmiechem i rumieńcem. Jak zwykle udał, że tego nie widzi i odebrał jej kurtkę. Opowiadał jej, co wydarzyło się na treningu, a ona słuchała wkładając płyty do odtwarzacza i reagując żywiołowo na niektóre informacje. Zauważył, że już podczas ćwiczeń zastanawia się, co wywoła jej śmiech, a co lekki krzyk przestrachu. Z coraz większą radością wstawał rano i szedł na treningi. Z coraz większą przyjemnością odbijał kolejne piłki i wywołał niedawno szczery śmiech trenera, gdy zaczął cieszyć się z informacji, że w sobotę wyjdzie w podstawowej szóstce. Było jak dawniej - praca znów stała się jego pasją. Wszystko to dzięki Patrycji i jej miłości do tańca, którą pozwalała mu obserwować. Gdyby mógł, uściskałby ją mocno i odtańczył z nią taniec radości, bał się jednak, że znów ją wystraszy, poprzestawał więc na opowiadaniach. Ona sama widziała, że z dnia na dzień jego opowieści są coraz ciekawsze, choć dni były do siebie bliźniaczo podobne.

Jak zwykle powtarzali kroki ćwiczone poprzedniego dnia. Zauważył, że Patrycja jest dziwnie rozkojarzona i rozdrażniona. Spinała mięśnie, gdy czuła jego dotyk, uciekała wzrokiem. Gdy wyrwała się po raz kolejny, nie wytrzymał i spytał co się dzieje. Spuściła wzrok i westchnęła.
- Chyba musimy porozmawiać - wyszeptała do podłogi.
Podniósł jej podbródek pytając, czy tego chce. Kiwnęła głową i usiadła na kanapie obejmując mocno kolana rękoma. 
- Dzwonił mój były - zaczęła, a on usiadł gwałtownie, bo ugięły się pod nim kolana - Chce, żebym do niego wróciła. Szuka mnie.
Grzegorzowi udało się przezwyciężyć ucisk w gardle. Bardziej stwierdził niż spytał:
- Wyjeżdżasz...
Odwróciła się gwałtownie. Patrzyła prosto w jego oczy, a on nie wiedział, czy spodziewać się, że Patrycja zaraz wybuchnie śmiechem czy płaczem. Odetchnął z ulgą, gdy zdecydowanie potrząsnęła głową mówiąc:
- Nie. Nigdy tam nie wrócę... Nie po tym, co robił - dodała ciszej.
Bał się tego, co miał za chwilę usłyszeć. Coś mówiło mu, że to nie będzie przyjemna rozmowa. Przesiadł się, by być bliżej dziewczyny, ale ręka, którą chciał jej położyć w pocieszającym geście na plechach, zamarła w połowie drogi. Nie miał odwagi na ten jakże niewinny dotyk. Patrycja bardzo różniła się od wszystkich dziewczyn, jakie znał. Inne lubiły drobne, przyjacielskie gesty, wręcz same ich szukały, ona przed nimi uciekała. Z braku lepszego miejsca położył rękę na oparciu sofy i czekał na pierwsze słowa. Słuchał w milczeniu zastanawiając się o co w tym chodzi. Opowiadała historię szczęśliwego związku dwojga zakochanych osób. Ze wstydem przyznał przed sobą, że nigdy nie zdobył się na żaden z romantycznych pomysłów, którymi ona była zasypywana codziennie. Facet, o którym mówiła, zdawał się być idealny dla niej, co sama niechętnie przyznała. Złe przeczucia nasiliły się, gdy opowiadała, jak zmusił ją do zamknięcia szkoły tańca. Zacisnął dłonie w pięści, gdy słuchał, jak została uderzona po raz pierwszy. Matowym głosem mówiła przez jaką gehennę przeszła. Kolejne wizyty w różnych szpitalach, złamania, gwałty... Opowiadała, jak ciągnął ją za włosy przez całe mieszkanie, by pokazać smugę, którą zostawiła na oknie. Jak wracał pijany do domu i odreagowywał na niej zły dzień w pracy. Jak śmiał się szyderczo, że bez niego jest nikim. Jak bała się oddychać, by nie obudzić go zanim zadzwoni budzik. Jak zamienił jej życie w piekło, z którego odważyła się uciec dopiero dzięki propozycji Anki. Głos załamał się jej dopiero, gdy opowiadała, jak próbowała zatańczyć na plaży. Odruchowo przyciągnął ją do siebie, a ona wtuliła się mocząc jego koszulkę łzami. Kołysał ją lekko, głaszcząc po plecach. Gdy uspokoiła się nieco podniosła twarz i patrząc swymi mokrymi oczami prosto w jego zmartwione powiedziała:
- To ty udowodniłeś mi, że nadal potrafię tańczyć. Ja już w to nie wierzyłam... Dziękuję.
Przyciągnął ją z powrotem. Przez jakiś czas siedzieli objęci w milczeniu. Gdy zaproponował herbatę, uśmiechnęła się i pokiwała głową. Kiedy już się ściemniło, a ona chciała wracać do siebie, zaprotestował, mówiąc, że nie powinna być teraz sama. Nic nie odpowiedziała, tylko przytuliła się ponownie. Rozmawiali o różnych błahych sprawach, aż w końcu usłyszał, że ona oddycha równomiernie. Zamilkł i bawiąc się jej włosami przywołał historię, którą mu opowiedziała. A więc dlatego tak się zmieniła. Dlatego tak zareagowała na jego wybuch. Gdyby tylko dorwał tego Pawła! Zacisnął ręce ze złością myśląc o tym, co zrobiłby, gdyby się to stało. Spojrzał na śpiącą dziewczynę. Wyglądała tak spokojnie, ufnie wtulona w jego tors.
- Nie pozwolę, by znów ktoś cię skrzywdził - wyszeptał.

Takie poranki mogłyby zdarzać się częściej. Żadne z nich nie powiedziało tego głośno, ale oboje o tym pomyśleli. Gdy Grzegorz się obudził, ona już nie spała, jednak wciąż leżała obok. Pocałował ją w czoło mrucząc poranne powitanie, na co odpowiedziała, jak zwykle, rumieńcem i uśmiechem. Patrycja zrobiła jajecznicę, podczas, gdy on zajął się kawą. Zaśmiał się, że zachowują się jak stare małżeństwo, na co zareagowała spłoszonym spojrzeniem wbitym w okno. Nie zepsuło to jednak atmosfery, już po chwili śmiali się, bo wylał na stół zawartość swojej filiżanki. Gdy zadzwonił telefon Grzegorza, wyszedł z nim do sypialni. Nie chciał, by słyszała jego rozmowę z Izą, by dowiedziała się, że ostatnio rozmawia z nią każdego poranka. Nie chciał, by wiedziała, choć nie potrafił określić dlaczego tego nie chce. Czuł się źle, gdy po powrocie do kuchni skłamał, że dzwoniła jego matka. Nie rozumiał swojego zachowania, przecież nic nie łączyło go z dziewczyną, która siedziała obok. Patrzył, jak Patrycja je śniadanie i zastanawiał się co odpowiedzieć na pytanie Izy, które zostało zawieszone bez reakcji gdzieś po drodze między Rzeszowem a Warszawą. Pozornie proste pytanie, czy mogą jeszcze nadać inne znaczenie pierścionkowi, który nosiła na serdecznym palcu...


Zapomniałam, a Wy milczycie...

17 komentarzy:

  1. Ach te małe kłamstewka! Oby tylko Patrycja teraz prze zniego nie płakała!

    OdpowiedzUsuń
  2. ciesze się, że jest... od rana wchodziłam i sprawdzałam...

    jestem bardzo ciekawa co bedzie dalej

    pozdrawiam, Kaśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu zapomniałam. Piątek to kilka-spotkań, nie pomyślałam, że powinnam dodać coś jeszcze ;)

      Usuń
  3. Patrycja już wystarczająco się nacierpiała przez Pawła więc drogi Grześku nie skrzywdź Patrycji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, że czegoś mi brakowało ;) Dochodzimy w każdym z Twoich opowiadań do smutnych momentów, dla mnie szczególnie ciężkich... Jakaś taka kumulacja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i nie wiem co napisać. Bez smutnych byłoby mdło, ale sama nie lubię jak jest ich za dużo. Przykro mi, że tak trafiam w te ciężkie dla Ciebie tematy.

      Usuń
  5. Oj, Grzesiu, nie podoba mi się ta Iza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Grzesiowi się podoba, a przynajmniej podobała kiedyś.

      Usuń
  6. Nikt nie zapomniał, tylko uczymy się cierpliwości i czekamy grzecznie :D (no, przynajmniej ja :))
    Miło, że pomiędzy nimi powstało coś na kształt przyjaźni i Patrycja odważyła się opowiedzieć Grzesiowi swoją historię. Przyda się jego wsparcie, gdyby pojawił się jej były. Tylko nie podoba mi się, że Grześ jest nieszczery w stosunku do Patrycji, jeśli chodzi o Izę. Ale mam nadzieję, że mimo wszystko będzie dobrze. Okaże się niedługo :)
    VE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to nikt nie zapomniał? Ja zapomniałam :) Zamiast grzecznie ćwiczyć cierpliwość, proszę troszkę pokrzyczeć, żeby mi przypomnieć ;)

      Usuń
  7. ja czekałam ;)
    piszesz do prostu cudnie . gratuluje ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie, nie mogą nadać innego znaczenia temu pierścionkowi, za późno, nara Izuniu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Żadna Iza, niech Izunia na bambusa spada!
    Się wkurzyłam!

    OdpowiedzUsuń