Iza nadal milczała. Nie będzie więcej do niej dzwonił. Skoro postanowiła w taki sposób zakończyć związek, jemu pozostaje tylko pogodzić się z tą decyzją. Nie chciał siedzieć dłużej sam. Chwycił butelkę, z którą właśnie zamierzał się rozprawić i wyszedł z domu. Przecież Krzysztof zawsze powtarzał mu, że ma przyjeżdżać, jeśli ma problem. Miał problem, niewątpliwie go teraz miał. Potrzebował przyjaciela. Po krótkim czasie dzwonił już do jego drzwi i wręczał alkohol niczym bilet wstępu. Został obrzucony badawczym spojrzeniem, pod którym niemal się skulił. Gospodarz przepuścił go i wyjął kieliszki, które natychmiast napełnił przezroczystym płynem. Wypili krzywiąc się lekko.
- Chcesz pogadać, czy tylko coś opijamy?
- Iza odeszła.
Podziękował mu w myślach za brak litości. Kieliszki napełniły i opróżniły się ponownie.
- Odeszła, czy wyjechała do pracy?.
- Na jedno wyszło...
Znów ruch kieliszków do góry.
- A ja chciałem się jej oświadczyć...
Klepnięcie przyjaciela po ramieniu i przechylenie kieliszka.
- Obiecywała, że przyjedzie, zadzwoni, a teraz nawet telefonu nie odbiera.
- Może coś się stało?
Zaśmiał się głucho. Kieliszek zadźwięczał lekko, gdy go odstawiał na stolik.
- Stało się? Pewnie tyle się stało, że zrozumiała, że to był błąd. Co innego miałoby się stać?
Krzysztof westchnął i stwierdził, że potrzebują więcej napojów i coś do jedzenia, by móc dokończyć tą rozmowę. Wyszedł zostawiając Grzegorza sam na sam z rosnącą złością. Do pokoju weszły trzy kobiety mówiąc, że zajmą tylko chwilkę. W jednej nich rozpoznał żonę przyjaciela, drugą była Patrycja, co skwitował krzywym uśmiechem, trzeciej nie znał. Przyglądał się Patrycji słuchając, jak kobiety rozmawiały o myciu okien i innych nieistotnych sprawach. Zmieniła się. Nie nosiła okularów, dopasowane jeansy zastąpiły workowatą spódnicę, do tego ubrała żółtą bluzeczkę, jej włosy opadały swobodnie na ramiona. Złapała jego spojrzenie i zarumieniła się, jednak została z tyłu, gdy jej towarzyszki opuściły pokój.
- Nie powinien pan tyle pić - zaczęła nieśmiało - Widziałam wiele karier zniszczonych przez alkohol - dodała z nieco większą pewnością.
Spojrzał na nią wściekły.
- Kim ty jesteś, żeby mi to mówić? - wysyczał - Co to ciebie obchodzi? - kontynuował coraz głośniej - Jakie ty kariery mogłaś widzieć? Nie mieszaj się do mojego życia! Będę robił to, na co, kurwa, będę miał ochotę!
Z całej siły cisnął trzymanym w ręce kieliszkiem o ścianę sprawiając, że szkło rozsypało się na drobne kawałeczki. Spojrzał na nią i przeraził się zmianą, jaka zaszła w wyglądzie dziewczyny. Cofnęła się o kilka kroków, była śmiertelnie blada, oddychała szybko przez otwarte usta, nienaturalnie wytrzeszczonymi oczami wpatrywała się w niego ze strachem. Przesadził... Wyciągnął przed siebie dłoń w zapraszającym geście, szukając odpowiednich słów, by ją przeprosić.
- Patrycja...
Imię wyrwało ją z transu, w jaki wprawił ją jego wybuch. Odwróciła się na pięcie i wybiegła z mieszkania łykając pierwsze łzy jeszcze w środku. Biegła przed siebie, byle dalej. Nie wiedziała dokąd zmierza, nie wiedziała gdzie jest, nie znała jeszcze przecież tego miasta. Wiedziała tylko, że musi uciekać, że nie może pozwolić na to, by ten koszmar znów się zaczął. Zatrzymała się, gdy nie mogła już złapać oddechu i dopiero wówczas uświadomiła sobie, że wybiegła bez pożegnania z domu klientów zostawiając nie podpisaną umowę i dziewczynę, która miała u nich pracować. Na szczęście cały czas ściskała kurczowo torebkę w ręce, mogła więc wyjąć telefon i wybrać numer Anki:
Krzysztof westchnął i stwierdził, że potrzebują więcej napojów i coś do jedzenia, by móc dokończyć tą rozmowę. Wyszedł zostawiając Grzegorza sam na sam z rosnącą złością. Do pokoju weszły trzy kobiety mówiąc, że zajmą tylko chwilkę. W jednej nich rozpoznał żonę przyjaciela, drugą była Patrycja, co skwitował krzywym uśmiechem, trzeciej nie znał. Przyglądał się Patrycji słuchając, jak kobiety rozmawiały o myciu okien i innych nieistotnych sprawach. Zmieniła się. Nie nosiła okularów, dopasowane jeansy zastąpiły workowatą spódnicę, do tego ubrała żółtą bluzeczkę, jej włosy opadały swobodnie na ramiona. Złapała jego spojrzenie i zarumieniła się, jednak została z tyłu, gdy jej towarzyszki opuściły pokój.
- Nie powinien pan tyle pić - zaczęła nieśmiało - Widziałam wiele karier zniszczonych przez alkohol - dodała z nieco większą pewnością.
Spojrzał na nią wściekły.
- Kim ty jesteś, żeby mi to mówić? - wysyczał - Co to ciebie obchodzi? - kontynuował coraz głośniej - Jakie ty kariery mogłaś widzieć? Nie mieszaj się do mojego życia! Będę robił to, na co, kurwa, będę miał ochotę!
Z całej siły cisnął trzymanym w ręce kieliszkiem o ścianę sprawiając, że szkło rozsypało się na drobne kawałeczki. Spojrzał na nią i przeraził się zmianą, jaka zaszła w wyglądzie dziewczyny. Cofnęła się o kilka kroków, była śmiertelnie blada, oddychała szybko przez otwarte usta, nienaturalnie wytrzeszczonymi oczami wpatrywała się w niego ze strachem. Przesadził... Wyciągnął przed siebie dłoń w zapraszającym geście, szukając odpowiednich słów, by ją przeprosić.
- Patrycja...
Imię wyrwało ją z transu, w jaki wprawił ją jego wybuch. Odwróciła się na pięcie i wybiegła z mieszkania łykając pierwsze łzy jeszcze w środku. Biegła przed siebie, byle dalej. Nie wiedziała dokąd zmierza, nie wiedziała gdzie jest, nie znała jeszcze przecież tego miasta. Wiedziała tylko, że musi uciekać, że nie może pozwolić na to, by ten koszmar znów się zaczął. Zatrzymała się, gdy nie mogła już złapać oddechu i dopiero wówczas uświadomiła sobie, że wybiegła bez pożegnania z domu klientów zostawiając nie podpisaną umowę i dziewczynę, która miała u nich pracować. Na szczęście cały czas ściskała kurczowo torebkę w ręce, mogła więc wyjąć telefon i wybrać numer Anki:
- Zabijesz mnie, ale najpierw musisz mi pomóc...
Patrzył z niedowierzaniem na korytarz, w którym przed chwilą zniknęła. Szum w głowie ustał, jakby cały alkohol nagle wyparował. Czuł się podle. Jej przerażenie było niemal namacalne, a on nie chciał przecież jej skrzywdzić. Nic złego mu nie zrobiła, ba, troszczyła się o niego i miała rację. To na Izę był wściekły, Patrycja tylko znalazła się w złym miejscu w nieodpowiednim czasie. Nie zachował się dobrze, ale dlaczego ona zareagowała aż tak gwałtownie? Mogła przecież wyjść bez słowa i nie chcieć go więcej widzieć, mogła dać mu w twarz, ale paniczna ucieczka? To nie mieściło się w jego głowie. Wrócił Krzysztof obrzucając spojrzeniem resztki szkła, następnie wpatrując się w niego podejrzliwie.
- Co tu się stało? Gdzie Patrycja?
- Nie wiem - usłyszał i była to prawda. Grzegorz nie miał pojęcia, co właściwie zaszło przed chwilą.- Ale muszę ją znaleźć i przeprosić.
Wstał, lecz przyjaciel nie pozwolił mu wyjść mówiąc, że w takim stanie narobi tylko większych kłopotów. Siedzieli próbując poskładać w logiczną całość to, co się niedawno wydarzyło. Alkohol już im nie smakował. Przerwał im nieznany głos pytający gdzieś przy drzwiach:
- Gdzie jest idiota, który tak urządził moją przyjaciółkę?
Do pokoju wpadła jakaś blondynka, która już od progu zaczęła na niego krzyczeć co on sobie wyobraża i jak się czuje wywołując u ludzi strach... Czuł się źle, jednak kobieta nie zrobiła stosownej przerwy, by mógł jej to powiedzieć. Krzyczała coraz ciszej i wolniej, aż w końcu usiadła, ukryła twarz w dłoniach i rozpłakała się bezradnie jak dziecko.
- Proszę się do niej nie zbliżać - usłyszeli, gdy nieco się uspokoiła - Patrycja już zbyt wiele przeszła. Proszę dać jej spokój.
Wpatrywała się w niego oczekując zgody, a on wiedział, że nie może przyjąć takich warunków. Musiał zrobić coś przeciwnego. Musiał się z nią zobaczyć. Musiał pomóc jej pozbyć się demonów przeszłości. Musiał, choć zupełnie nie miał pojęcia jak się za to zabrać.
Ostrzegałam, że to jest słabe, prawda? Proponuję prszyspieszyć, szybciej będziemy mieć Grzesia za sobą.
TO NIE JEST SŁABE.
OdpowiedzUsuńGrześ mnie przeraził w tej części i choć rozumiem jego wybuch, mam ochotę mu walnąć w twarz. Bo ona jest taka strachliwa... Ale skąd on mógł o tym wiedzieć?
Tak tylko mówisz ;)Walnij mu, jeśli Tobie ulży. Nie mam nic przeciwko.
UsuńZdecydowanie to nie jest słabe!!!
OdpowiedzUsuńNie dziwie się Patrycji, że tak zareagowała. Jeszcze długo będzie miała takie lenki. Grzesiek przesadził i to zdrowo! Ma się chyba za pępek świata i uważa, że nikt nie ma większych problemów od niego. Z drugiej strony nie mógł wiedzieć, że tak zareaguje Patrycja.
Też się jej nie dziwię.
UsuńSłabe?! Phi.
OdpowiedzUsuńGrzegorz mnie wywalił z butów. Chociaż... ludzie różnie reagują. Ciekawe co wymyśli.
Wymyśli coś jutro. Zrównam to opowiadanie z listami, bo nie ogarniam tylu terminów.
Usuńjestem na angielskim, pani poszla do urzedu, a my sluchamy 'ona tanczy dla mnie', zamiast uczyc sie do spradzianu, do tego ja siedze i sie wkurzam na grzenia. niech sie kosinka ogarnie!
OdpowiedzUsuńNie wkurzaj się, ogarnie się chłopina ;) Kiedyś...
UsuńNie no, Grzesiek zachował się naprawdę dziwnie, nie dziwię się, że przeraził Patrycję. Ale mam nadzieję, że z nią porozmawia.
OdpowiedzUsuńPorozmawia. Musi z nią porozmawiać.
UsuńGrześ taki cichy się wydawał, a tu takie zaskoczenie. Dziewczyna chciała dobrze, a wyszło jak wyszło. Czekam na ich rozmowę - Grzesiu, przeproś ładnie :D
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z przedmówczyniami, to wcale nie jest słabe.
VE.
Cicha woda brzegi rwie ;)
UsuńKOSA?! A co, to miało być do jasnej anielki?! Co ty sobie myślisz? Za kogo ty się uważasz!? Żebym ja Ci tylko po tym twoim pustym łbie swoja patelką nie przywaliła. Biegiem teraz i na kolanach Pati przepraszać!
OdpowiedzUsuń[skradzione-serce]
Proszę bardzo, ale bez kolan ;)
Usuń