środa, 7 listopada 2012

3. Chodzę po lodzie kruchym jak wiara w cud, walczę uparcie o lepszy grunt dla stóp

Rzeszów przypadł jej do gustu Wieczorem spacerowały deptakiem delektując się jednym z ostatnich w tym roku ciepłych wieczorów. Cieszyła się, że tu przyjechała. Tak, jak myślała, Anka nadal czytała w jej myślach. Gdy zobaczyła wysiadającą z pociągu Patrycję wyciągnęła przed siebie ręce pozwalając przyjaciółce zapaść się w jej puszysty sweter i łzami zmoczyć włosy. Zamiast skomentować jej wygląd i niewielki bagaż, Anka rzuciła wesoło:
- Widzę, że czekają nas zakupy - i szybko dodała - Dobrze, że jesteś, Słońce.
I, jak to Anka, zaczęła trajkotać wesoło o tym, co działo się w jej życiu przez kilka ostatnich lat. Opowiedziała, jak postanowiła założyć firmę i jak niespodziewanie wielki sukces odniosła. Skarżyła się, że przestała już radzić sobie sama z ogromem pracy.
- Dlatego spadłaś mi jak z nieba, Słońce. Od dziś będziesz moją prawą ręką, a ja wreszcie będę mogła się wyspać.
Patrycja tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi. Czas, by powiedzieć przyjaciółce z jak beznadziejnej sytuacji pomogła się jej wyrwać nadszedł wieczorem, gdy zmęczone spacerem weszły do jakiegoś klubu. Siedziały w kącie sali sącząc kolorowe drinki, a ona mówiła sprawiając, że oczy Anki stawały się coraz większe i coraz bardziej szkliste. Gdy skończyła długo siedziały w milczeniu, aż w końcu przyjaciółka ścisnęła jej dłoń i powiedziała, że to przeszłość, że teraz już będzie dobrze. Anka zawsze miała rację, więc Patrycja jej uwierzyła i gdy rozmowa ponownie zeszła na tematy służbowe rozglądała się już ciekawie po lokalu. Kiedyś lubiła takie miejsca. Mogła się w nich oddawać godzinami swojej największej pasji - mogła tańczyć. Nawet muzyka była taka, jaką lubiła najbardziej. Gorące latynoamerykańskie rytmy aż prosiły, by założyć buty na niebotycznie wysokim obcasie i popłynąć po parkiecie z jakimś przystojniakiem. Otrząsnęła się. Tak było kiedyś. Już nigdy tak nie będzie. Jej uwagę przykuł mężczyzna siedzący przy barze i kręcąca się wokół niego blondynka. Facet chwiał się na krześle i zdawał się nie do końca wiedzieć, co się dzieje, w przeciwieństwie do dziewczyny krążącej niczym sęp. W pewnym momencie odwrócił się w ich kierunku i Patrycja znieruchomiała.
- Czy to ten siatkarz? - spytała.
- Nie wiem - odpowiedziała lekko Anka - Wszędzie możesz ich tu spotkać, ale na sportowca to on mi dziś nie wygląda.
Przyznała jej rację. To niemożliwe. To musiał być tylko ktoś podobny. Gdy spojrzała w tamtym kierunku ponownie, nietypowej pary już nie było. Wróciły do rozmowy. Patrycja jak najszybciej ma zacząć wykonywać swoje obowiązki, już pierwszego dnia odbędzie kilka ważnych spotkań. Czeka je długa noc.
----------------------------------
Bywają czasem takie poranki, że człowiek żałuje, że w ogóle otworzył oczy. Dzień się jeszcze nie zaczął na dobre, a my już wiemy, że byłoby lepiej, gdyby nie zaczął się wcale. Choć jeszcze nie wstaliśmy z łóżka, to mamy już pewność, że nic dobrego nas nie czeka. I mamy rację. Grzegorz rozpoczął taki właśnie dzień okropnym bólem głowy. Otworzył oczy i natychmiast tego pożałował, gdy jasne promienie słońca wdarły się bez zaproszenia i bez najmniejszej choćby skruchy prosto pod jego obolałą czaszkę. Obrazy z poprzedniej nocy powracały sprawiając, że zaczynał rozumieć dlaczego czuje się, jakby w jego ustach zagościła pustynia, a w głowie ktoś urządził laboratorium doświadczalne. Jęknął głośno, lecz poderwał się gwałtownie, gdy odpowiedział mu wesoły szczebiot:
- Dzień dobry, Kochanie.
Ten głos nie należał do Izy. Obejrzał się i zobaczył cycatą blondynę. Jak to się mogło stać? Gdzie on miał oczy? I rozum... Nie odpowiedział zastanawiając się w jaki sposób mógłby najszybciej się jej pozbyć. Nie pamiętał jej. Nie miał pojęcia jak znalazła się w jego łóżku. I co w nim robili.
- Kim jesteś? - zaczął niepewnie
- Nie pamiętasz mnie, Kochanie? - zaśmiała się niezrażona dziewczyna - No wiesz, a tak dobrze się bawiliśmy.
- Czy spaliśmy ze sobą?
- Nie - odparła z wyraźnym żalem - ale chyba mi to teraz wynagrodzisz, co?
Odetchnął z ulgą. Chyba nie kłamała. Po co miałaby kłamać?
- Niczego nie będę ci wynagradzał. Musisz już iść. Nie chcę cię tu więcej widzieć.
Protestowała, ale nie słuchał. Zamknął się w łazience i próbował zmyć z siebie zapach nocy. Wyszła, a trzaśnięcie drzwiami słyszała cała okolica. Z rozbawieniem mieszanym z zażenowaniem zmiął w palcach numer telefonu, który wraz ze swoim imieniem zostawiła na szafce nocnej.

Trening był chyba najgorszym, jaki w życiu przeżył. Trener dokładał ciągle nowe zadania, powodując, że głowa aż trzeszczała z bólu. Koledzy śmiali się zbyt głośno, a piłki latały zbyt szybko. Opary alkoholu wciąż unosiły się wokół niego utrudniając myślenie. W końcu tortury się skończyły. Zebrał się szybko, by zrobić to, o czym marzył przez kilka ostatnich godzin - wyspać się. Wychodząc z hali otworzył drzwi z takim impetem, że przewrócił dziewczynę stojącą po drugiej stronie. Trzymane przez nią kartki rozsypały się dookoła, podskakując wesoło niesione przez wiatr. Rzucił się, by je pozbierać, nim odlecą na dobre i gdy wreszcie odwrócił się w stronę swojej ofiary o mało się nie roześmiał. Szare dziewczę leżało wciąż jeszcze oszołomione, miętosząc w dłoniach granatową tekstylną torebkę. W życiu nie widział tak okropnie wyglądającej dziewczyny. Patrzyła na niego spod tych swoich wielkich okularów jakby... wystraszona? Podał jej rękę, ale nie skorzystała z pomocy. Wstała rozmasowując obolały nadgarstek.
- Przepraszam. Nic się pani nie stało?
- Nie. Poproszę moje dokumenty.
Podał trzymane przez siebie kartki. Zaklęła cicho widząc w jakim są stanie i zaczęła je układać, prostując zagięte miejsca. Przyglądał się jej z zaciekawieniem. Miała w sobie coś trudnego do zdefiniowania, co sprawiało, że chciał dowiedzieć się o niej więcej. Może to przez nieufność wypisaną na twarzy? Może przez dziwny strój? Może przez smutek w oczach? Tak, to pewnie przez ten smutek. Spojrzała na niego przez ułamek sekundy i zapytała szorstko:
- Czego Pan jeszcze chce? Żyję, nic mi nie jest, może Pan iść demolować świat.
Zaśmiał się, a ból głowy odleciał gdzieś w dal.
- Grzegorz jestem.
- Tak, wiem.
- W takich chwilach ludzie zwykle mówią, jak mają na imię.
- Ludzie zwykle nie przewracają innych za pomocą drzwi...
Ta dziewczyna zdecydowanie coś w sobie miała.
- Dobrze więc, czy da się Pani zaprosić na kawę w ramach przeprosin?
Spojrzała na niego badawczo oczekując jakiegoś podstępu. Długo szukała go gdzieś na dnie jego oczu, ale chyba nie znalazła niczego poza wesołymi iskierkami, bo odpowiedziała nieco zrezygnowana:
- Jestem tu służbowo.
Jak na zawołanie stanął przy nim kolega.
- Pani Patrycja? - zaczął, a gdy dziewczyna z uśmiechem skinęła głową kontynuował - możemy jechać, moja żona już czeka w domu.
Był ciekawy co łączy Krzysztofa z nieznajomą, ale na to przyjdzie czas później. Teraz powiedział tylko:
- A więc do zobaczenia innym razem, Patrycjo - puścił jej oczko i odszedł zauważając jeszcze, że twarz dziewczyny przybrała czerwoną barwę.

11 komentarzy:

  1. Patrycja koniecznie musi w Rzeszowie obejrzeć główną atrakcję miasta! Pomnik Czynu Waginalnego...tfu! Rewolucyjnego!
    Gzregorz już jest zafascynowany nowo poznaną dziewczyną to dobrze. Może biedak zapomni o zawodzie miłosnym bez uchlania się w trupa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza nazwa pomnika bardziej mi się podoba ;)

      Usuń
    2. Ile razy obok niego przejeżdżam, zastanawiam się kto zgodził się na to COŚ!! ewidentnie ktoś zrobił sobie żart z ówczesnych władz:)

      Usuń
    3. Poszukałam go sobie i... wow, faktycznie, robi wrażenie :)

      Usuń
    4. Bardzo anatomiczne wrażenie:)

      Usuń
  2. Grzegorzu, jaką ty masz uroczą koleżankę, którą poznałeś w klubie, no naprawdę :) Mama nie mówiła, że alkohol w dużych ilościach szkodzi? :D
    I nieładnie tak taranować i zawstydzać biedną Patrycję, nieładnie.
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  3. Grzesiu, Grzesiu, Grzesiu jak ty byś na mnie wpadł to ja nie wiem, co bym zrobiła, chyba ze wstydu się spaliła. Przyznaje się pomyliłam się i to nawet bardzo, bo ja myślałam, że Grzegorz naskoczy na naszą Pati, a dziewczyna jeszcze bardziej się zestresuje, a tu taka milutka, bardzo milutka niespodzianka. Może Grzesiu jest z tych, co wyznają zasadę uroda przemija, a charakter nie. Chodź nie wiem, czy jeszcze tacy ludzie istnieją w 21wieku. Ale bardzo fajnie się zachował, i jeszcze na kawusię ją zaprosił. Szkoda, że się nie zgodziła, ale może wpadną na siebie po raz drugi? To może niech przyjaciółka Pati zrobi z naszej bohaterski bóstwo. Będzie taki Kopciuszek albo na o brzydki łabędziu, który na nowo stał się pięknym łabędzie. I wtedy Grześ już w ogóle nie przestanie myśleć o Patrycji.
    A skoro ma coś wspólnego z Krzysiem, Pati, to niech chłopak pobawi się w detektywa i wypyta Krzysia o wszystko:D I niech Kosa już nie myśli o tej całej Izie czy jakoś tak jej było:D
    A się rozgadałam;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Grzesiu nie wiesz, że alkohol szkodzi zdrowiu i źle wpływa na pamięć bo zostawia czarne dziury, a później są skutki w postaci cycatej blondynki :D Widać, że Grzesiek jest zainteresowany tajemniczą szarą myszką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgubne skutki picia wódki. Tak jakoś mi się skojarzyło...

      Usuń