wtorek, 20 listopada 2012

10. Jestem dzielna tak jak wy, niebezpiecznie wręcz

Umówił się z nią po treningu. Na jego prośbę wyszła wcześniej z pracy, zmobilizowana wieloma prośbami i telefonami. Przyjechał po nią podekscytowany, nie potrafiąc ukryć, że szykuje coś wielkiego. Gdy zasłonił jej oczy szalikiem nie była nawet specjalnie zdziwiona. Trajkotał o meczu, który miał odbyć się za kilka dni, ale oboje wiedzieli, że nie o tym chciałby mówić. W końcu dojechali. Odetchnął głośno i powiedział drżącym z emocji głosem:
- Poczekaj chwilę, zaraz pomogę ci wysiąść.
Kiedyś by się bała, teraz ufała mu. Wiedziała, że nie zrobiłby jej nic złego i ją samą dziwiła pewność jaką miała w tej kwestii. Coraz częściej wieczorami zastanawiała się, czy codzienne spotkania z Grzegorzem to dobry pomysł. Przecież on powinien skupić się na swojej dziewczynie, o której ostatnio nawet jej nie opowiadał... Coraz rzadziej tańczyli, lubili po prostu usiąść razem i rozmawiać. Lubiła patrzeć w jego oczy, gdy opowiadał o grze. Widziała w nich podobną pasję, którą sama czuła. Widziała, że on kocha to, co robi. Lubiła, gdy po prostu był blisko. Gdy nucił jakąś melodię, niemiłosiernie ją przy tym niszcząc. Gdy chował jej za ucho kosmyk włosów. Gdy... Potrząsnęła głową. Nie może na to pozwolić. Nie może się w nim zakochać!
Otworzył drzwi i poczuła, jak chwycił ją za rękę. Podążyła za nim kierując się jego wskazówkami. Weszli do jakiegoś budynku. Po chwili jej obcasy zastukały na drewnianej posadzce, a echo zdradziło, że pomieszczenie nie należy do małych. Grzegorz zatrzymał się i spytał głosem zdradzającym napięcie:
- Gotowa?
Kiwnęła głową, a on zdjął jej szalik. Rozejrzała się ciekawie wokół. Znajdowali się w dużym pomieszczeniu. Jedna ściana pokryta była w całości lustrami, do drugiej przymocowane były drążki, które, jak sądziła, w przeszłości ułatwiały ćwiczenie baletu. Przez wielkie okna rozciągał się widok na zadrzewiony skwer. Spojrzała na Grzegorza nie rozumiejąc o co w tym wszystkim chodzi. 
- Pokażę ci resztę - powiedział i jak dziecko cieszące się z nowej zabawki pociągnął ją, by pokazać gabinet, Opcje szatnię i kilka mniejszych pomieszczeń, których przeznaczenia nie znał. Nie wytrzymała. Zatrzymała się wyrywając dłoń z jego uścisku i pytając:
- Grzesiu, co to za miejsce? Dlaczego tu jesteśmy?
Zaśmiał się i stanął naprzeciwko chwytając ją za ręce.
- To twoja nowa szkoła - powiedział dumny z siebie.
Zakręciło się jej w głowie. Usiadła na podłodze czując, że za chwilę się przewróci. 
- Jak to szkoła? - wydusiła obserwując go badawczo.
Kucnął przy niej i tłumaczył spokojnie, jak dziecku.
- Szkoła tańca. Twoja. Wynająłem to miejsce dla ciebie. Mam nadzieję, że ci się podoba, moim zdaniem jest idealne. Właścicielka kiedyś uczyła tu baletu, jak usłyszała, że ty będziesz uczyła tańca, obniżyła cenę o połowę - znów trajkotał rozemocjonowany - Na razie ja będę płacił za wszystko, niech to będzie zapłata za twoje lekcje. Tu obok jest mieszkanie. To tylko taka większa kawalerka, ale na początek mogłabyś tam zamieszkać. Mówiłaś niedawno, że chcesz się wyprowadzić od Anki, miałabyś okazję. I do mnie jest niedaleko - zaśmiał się, lecz spoważniał nagle widząc jej minę. 
Patrzyła gdzieś w dal skubiąc zamek kurtki, a w oczach zbierały się jej łzy.
- Patrycja...- zaczął niepewnie - jeśli nie chcesz...Nie chciałem cię zmuszać.
Spojrzała na niego, a łzy spłynęły po jej policzkach. Niespodziewanie poderwała się rzucając mu się na szyję.
- Chcę! Oczywiście, że chcę! - zaśmiała się radośnie - Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo tego chcę!

Wiele wieczorów spędzili porządkując długo nieużywany lokal. Gdy skończyli pozostało tylko zawiesić przygotowaną wcześniej tabliczkę oraz baner, roznieść ulotki i czekać na klientów.

Zdziwił się, gdy któregoś dnia po treningu dostał list. Czasem dostawał pocztę od fanek, ale ta koperta na taką nie wyglądała. Przypominała raczej list z kancelarii prawnej zaadresowany twardym, wyraźnie męskim pismem. Rozerwał i czytał nie zwracając uwagi na ciekawe spojrzenia kolegów. Gdy skończył zaśmiał się kręcąc głową. Pisał Paweł. TEN Paweł. Ten, któremu chętnie pokazałby jak to jest, gdy bije ktoś silniejszy. Wygląda na to, że nie będzie miał ku temu okazji. Paweł pisał do niego, bo nie wiedział jak się skontaktować z Patrycją. Pisał, że  widział ich zdjęcia i chciał życzyć Patrycji szczęścia w nowym związku, że dopiero, kiedy odeszła zrozumiał, jak okrutny dla nie był. Błagał o wybaczenie. Obiecywał, że nigdy więcej nie pojawi się w jej życiu. "Ostatecznie to dobra wiadomość" Grzegorz uśmiechnął się szeroko, ignorując pytające spojrzenia. Pozostaje tylko powiedzieć o tym Patrycji. Okazję ku temu miał wieczorem. Poszedł do jej nowego mieszkania i już po chwili otwierali wino. Tego dnia zdecydowanie mieli co świętować. Pierwszy dzień zapisów zaowocował tak wieloma chętnymi, że Patrycja zaczynała już się głowić nad ustaleniem grafika i rezygnacją z pracy. Do tego jeszcze ten list! Gdy opuszczał jej mieszkanie było już grubo po północy. Pożegnała go cmoknięciem w policzek i sennym:
- Do zobaczenia jutro.
Otulił się szczelnie kurtką chroniąc się przed zimnym wiatrem i ruszył w stronę swojego mieszkania. Zdziwił się, gdy zobaczył światła w oknach. Im bliżej podchodził, tym bardziej nasilał się ucisk w jego żołądku. "To niemożliwe" myślał. Gdy wszedł do środka przekonał się, że, owszem, jest to całkiem realne....


Tak, wiem, jestem okropna.

22 komentarze:

  1. to chyba będzie podwójne morderstwo :d

    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie, Iza wróciła? Niech spada, nie ma dla niej już miejsca.
    Grzesiu to jednak jest cudowny, takie niespodzianki robi :))
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak myślałam, że pomoże jej znowu się spełniać zawodowo i pomoże jej otworzyć studio. Przynajmniej Paweł zachował się z klasą której wcześniej mu brakowało. No i teraz akuratnie musi wracać Iza?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli to będzie Iza, to ja daje słowo, że sama o własnych siłach pociągnę ją za jej włosy i zaciągnę z powrotem do tej Warszawy. Ona tu nie jest potrzebna. Grzesiu kocha Pati, ale on nie zdaje sobie z tego sprawy. Tak samo jak Pati zaczyna czuć coś do Grzesia, ale jeszcze tym nie wie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam Cię za słowo, jeśli to będzie Iza :)

      Usuń
    2. To ja słowa dotrzymam, ale mam też drugą teorię, kto tam jest:D

      Usuń
  5. Czyżby Iza szykowala romantyczną kolację przeprosinową?? Ostrygi, czekolada, dobre winko, same afrodyzjaki i na deser Iza w samej bieliźnie. Ewentualnie bez:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama chciałabym taką kolację. Niekoniecznie przeprosinową i niekoniecznie z Izą, chyba, że w roli kelnerki. Ubranej, bardzo ubranej ;)

      Usuń
    2. Romantyczna kolacja, a potem Grześ w negliżu... . No może nie koniecznie Grześ, ale tu to już jak kto woli:)

      Usuń
    3. Oj tak, ale nie z Grzesiem ;)

      Usuń
    4. Z całą sympatią dla Grzesia, tu się z Tobą zgodzę:):):):):)

      Usuń
    5. Coś o Michale kiedyś wspominałaś ;)

      Usuń
    6. Zdecydowanie rudy Włoch mnie bardzo pociąga:) i ta jego polszczyzna z zasobem słów ośmiolatka:)

      Usuń
  6. Wyrzuciłam z głowy wszystko, co przeczytałam wcześniej i teraz się usilnie zastanawiam, kogo Grześ zastanie w swoim mieszkaniu. I bardzo podobał mi się jego gest, on jest po prostu dobrym człowiekiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie by było mieć takiego Grzesia do spełniania marzeń, nawet tych nieuświadomionych ;)

      Usuń
  7. Po co ta krowa przyjechała, ja się pytam, no po co?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no, niech ona spada i nie zajmuje miejsca Patrycji.

    OdpowiedzUsuń