środa, 31 października 2012

1. Spadam, nie czuję ciała i tylko błagam o łaskę trwania jeszcze

Tak sobie myślę, że to słabe jest... Zaczęłam, więc dokończę, a Wy najwyżej nie będziecie czytać ;) Tylko zakończenie lubię w tej historii, a to chyba nie świadczy o niej dobrze. Pamiętajcie, że uprzedzałam...


Obserwowała ludzi przez okno mieszkania. Pary spacerowały trzymając się za ręce, roześmiane dziewczyny  pojechały w dal na rowerach, najwyraźniej spóźniona kobieta w zwiewnej letniej  sukience biegła do swojego samochodu. Jakże inaczej ona sama była ubrana... Długa aż do ziemi spódnica oraz golf. Nie był to może idealny strój na niespodziewanie gorącą wrześniową pogodę, ale doskonale maskował siniaki. Miał jeszcze jedną zaletę - nie dawał Pawłowi  podstaw do zazdrości. Nauczyła się już chodzić ze wzrokiem wbitym w chodnik, by nie mógł oskarżyć jej o flirtowanie, ale nie miała wpływu na to, czy ktoś patrzy na nią. Była ładna. Nawet bardzo ładna. Kiedyś... Teraz próbowała wszelkimi sposobami ukryć ten fakt przed światem. Nosiła okulary w grubych, brzydkich oprawkach zupełnie nie pasujących do jej drobnej twarzy, a nie miała przecież wady wzroku. Nie malowała się, a długie, nie farbowane od miesięcy włosy wiązała byle jak. Pragnęła być niewidoczna. Nikt nie rozpoznałby w niej pięknej rudowłosej instruktorki tańca, jaką była jeszcze dwa lata wcześniej. Patrycja Nowacka - tancerka, jakże absurdalnie to teraz brzmiało! Paweł też był wtedy inny. Ze smutkiem wspominała początki ich związku. Romantyczne pikniki, on przynoszący jej bukiet kwiatów na każde spotkanie. Wydawał się być ideałem. Wrażliwy, przystojny... Zakochała się bez pamięci. Nie zauważyła kiedy zaczął się zmieniać. Alarm w głowie powinien się zapalić, gdy zrobił jej pierwszą awanturę o zbyt głęboki, jego zdaniem, dekolt. Powinna odejść, gdy zażądał, by zrezygnowała z tańca. Jak mogła tłumaczyć go stresem po utracie stanowiska w pracy? Powinna wyprowadzić się od niego, gdy uderzył ją po raz pierwszy. Powinna... Ale nie potrafiła. Przecież go kochała, a on był załamany. Chciała mu pomóc, tymczasem on ją systematycznie, krok po kroku, niszczył. Złamał jej charakter. Zabił jej wiarę w swoje możliwości. Sprawił, że zerwała wszystkie znajomości. Zrobił z niej kucharkę i sprzątaczkę, która z domu wychodziła jedynie do najbliższego marketu na zakupy. Wyładowywał na niej swoje frustracje. Kiedy miał lepszy dzień, co zdarzało się coraz rzadziej, pozwalał jej łaskawie wybrać jaki program obejrzą do kolacji, a ona i tak wybierała to, co jemu się podobało... Westchnęła. Próbowała odgadywać wszystkie jego zachcianki, ale to nie pomagało. Rozejrzała się dookoła - tyle miesięcy tu spędziła, tyle wspomnień wiązało się z tym miejscem. Nie wszystkie były złe. Kiedyś byli razem naprawdę szczęśliwi. Uśmiechała się, gdy tylko go widziała lub chociaż słyszała jego głos przez telefon. Zastanowiła się co teraz czuje na jego widok. Strach. Chyba tylko strach. Żadnych miłych motylków, żadnej radości... Już wiedziała co musi zrobić. Odejść od niego. Teraz. Natychmiast. Zanim zniszczy ją całkowicie.
--------------------------------------
Wysiadł z samochodu patrząc w rozświetlone okna swojego mieszkania. Jak dobrze być w domu! Zmienił zdanie, gdy jego oczom ukazał się przedpokój zastawiony walizkami. Iza wychyliła głowę z sypialni i powitała go zmęczonym głosem pozbawionym emocji:
- Witaj, Kochanie.
- Co to ma znaczyć? - podniósł głos pokazując bałagan panujący dookoła.
Westchnęła i podeszła chcąc się przytulić, lecz odsunął ją obserwując badawczo.
- Wyjeżdżam - powiedziała spuszczając wzrok
Parsknął pustym śmiechem. Z rosnącym niedowierzaniem słuchał, że dostała pracę w Warszawie.
- Pamiętasz, rozmawialiśmy o tym. To dla mnie szansa... Chcę spróbować.
Zaśmiał się ponownie.
- A my?
- Rozmawialiśmy o tym - powtórzyła - Zgodziłeś się!
Czy jej ton nie zabrzmiał nieco oskarżycielsko?
- Rozmawialiśmy o przyszłości, o możliwości przeprowadzki KIEDYŚ - znów podniósł głos - nie sądziłem. że mówimy o kolejnym tygodniu!
Rozpłakała się na dobre przepraszając i obiecując, że będzie dzwoniła i przyjeżdżała w każdy weekend...
- Grzesiu, spróbuj mnie zrozumieć... Kocham cię, ale czuję, że muszę wykorzystać tą szansę. Nie chcę  cię stracić.
Minął ją bez słowa, wszedł do pokoju i ukrył twarz w dłoniach. Nie może jej zatrzymywać siłą. Dla niego zrezygnowała z Warszawy. Wiedział, że nie czuje się dobrze w Rzeszowie, że tęskni za dobrą pracą... Tu nie mogła znaleźć niczego, co odpowiadałoby jej nietypowym kwalifikacjom. Nie spodziewał się jednak, że zostawi go tak nagle.
- Jedź - powiedział wbrew sobie, podnosząc na nią wzrok - Damy radę - przygarnął ją ramieniem - nie płacz, rozumiem.
Patrzył z udawaną obojętnością jak pakowała ostatnie rzeczy. Gdy skończyła wstał, wyjął z szafki małe czerwone pudełeczko i podszedł do niej.
- To miało wyglądać inaczej. Chciałem się tobie oświadczyć, ale w tej sytuacji... - wzruszył bezradnie ramionami - lepiej będzie, jeśli uznamy to za prezent. O nic nie pytam, a Ty nie odpowiadaj. Pamiętaj, że jestem tu, kocham cię, tęsknię i czekam. Nie zmarnujmy tego, co nas łączy.
Pomógł jej znieść bagaż do samochodu i patrzył jak zapłakana wysiada kilka razy, by jeszcze raz go pocałować.
Czuł się samotny i nikomu niepotrzebny, gdy jej srebrne auto ostatecznie zniknęło za zakrętem.
- Nie spraw, bym tego żałował - szepnął.


Naprawdę myślałyście, że to Grześ? Przecież to zupełnie do niego nie pasuje... Tak, wiem, moja wina :)
Proponuję spotkania tu w środy i soboty. Może być?

20 komentarzy:

  1. Ja się piszę jeszcze na poniedziałki i wtorki i czwartki i piątki, a w niedzielę ostatecznie możesz nic nie dodawać. :)
    Kurcze, tytuł, jaki mi pasuje do tego rozdziału to "serca na rozdrożu", wiem, jestem niemądra. ;)
    W każdym razie współczuję tej biednej dziewczynie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To by nudne było - cały tydzień z Grzesiem.
      Tytuł świetny :)

      Usuń
  2. Nie wiem jak to jest dać się tak zdominować przez mężczyznę. Wiem natomiast, ze takie sytuacje mają miejsce i kobiety pozwalają się tak traktować bo się boją, bo kochają, bo dzieci, bo nie mają dokąd pójść...
    Piekło na ziemi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tego nie rozumiem. To znaczy rozumiem, ale nie wiem, jak moża dopuścić do takiej sytuacji.

      Usuń
  3. Oczywiście, może być. Razem z Sil cieszymy się, że Grześ nie jest tym złym. Pozdrawiamy z sali gimnastycznej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ćwiczyć, Dziewczynki!
      Jak Grześ mógłby być taki? No jak?

      Usuń
    2. Małe sprostowanie : nasza pańcia od polskiego zabrała nas na salę, bo przygotowywała apel, więc stąd te komentarze na lekcji :D Co do Grzenia, to dobrze, że nie jest frajerem, baaardzo dobrze. Lecę komentować Listy.

      Usuń
    3. To na apelu nie można ćwiczyć? ;)

      Usuń
  4. Czułam, że to po prostu nie może być Grześ :D
    Szkoda mi jej i szkoda mi jego. Jej, że dała się tak zastraszyć, a jego, że będzie daleko od swojej ukochanej. Ale jej zdecydowanie bardziej mi szkoda. Mam nadzieję, że uda jej się z tym skończyć :)
    Pozdrawiam,
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna Patrycja robi wszystko byle kolejny raz ją nie uderzył. Typowe zachowanie kobiet które są ofiarami przemocy. Co do drugiej pary to jakoś nie widzi mi się żeby ten wyjazd do Warszawy był dobry dla ich związku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza chce jechać, więc jedzie. Nie mogę jej zatrzymać ;)

      Usuń
  6. Wielbię Cię za Grzesia. ; ) tak mało jest o nim histori. Sprawiłaś, że na mojej twarzy pojawił się wielki banan. Dziękuje. Pati ma przekichane. Nie ma życia z tym... Jednak, to nie jest takie proste odejść od takiego potwora, to jest trudne, bardzo trudne. Czekam na kolejne dzieło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało jest Grzesia, to fakt. Nie znalazłam niczego tylko o nim, choć może nie szukałam zbyt dokładnie.
      Dziękuję.

      Usuń
    2. Ja znam. Trzeba tylko dobrze szukać xD

      Usuń
  7. Bardzo może być! Jak ty to robisz, że tak szybko i cudnie wszystko piszesz? Ja nie nadążam z wpisaniem adresu twojej strony, a tam już jest prawie gotowa historia. PRZE-PRA-SZAM. Jestem okropną czytelniczką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś. I to się liczy.
      Jak to robię? Samo się robi. Wchodzi do głowy i nie daje spać. Nic fajnego.

      Usuń
    2. Też chcę mieć coś tak niefajnego.

      Usuń
  8. Grzesiu, nie ma co żałować. Chyba... tak coś czuję.

    Tak z innej beczki... Zazdroszczę Ci weny, bardzo!

    OdpowiedzUsuń